— Szkoda tylko, że w parku trochę za wesoło.
— Im zawsze wesoło — szepnął guwerner.
Niechętnie machnął ręką i usiadłszy na ławce, znowu patrzył w księżyc.
— Nie rozumiem — odezwał się — jak mogą lubić księżyc ludzie szczęśliwi? To patron tułaczów, symbol nieukojonej tęsknoty i śmierci.
Cieszyć się przy jego blasku, na jedno wychodzi, co tańcować przy katafalku.
Dziwną wydała mi się ta melancholia w człowieku, którego własny uczeń nazywał przed chwilą skąpcem.
Wszak księżyc jest podobny do ogromnego talara — pomyślałem — i już za to samo powinienby cieszyć się sympatyą monsieur François?...
Guwerwer znowu rozkrzyżował ręce na poręczy i po długiej pauzie, zaczął mówić, jakby marząc
głośno.
— Księżyc, to smutna gwiazda dla, tych, którzy go znają, a straszna dla tych, którym wplątał się w życie.
Na te słowa wzburzyły się we mnie wszystkie wiadomości astronomiczne.
— Zdaje się — rzekłem — że dla księżyca nie jesteś pan sprawiedliwy.
Co zaś do jego wpływu na ludzkie życie, to wiesz pan zapewne lepiej odemnie, że czasy astrologii minęły...
— Tak pan powiadasz? — odparł, spoglądając na mnie przez ramię.
Jego drwiący ton zaciekawił mnie.
— Powtarzam to, com czytał — śpiesznie odpowiedziałem. Ale będę panu wdzięczny, jeżeli nauczysz mnie czegoś nieznanego pod tym względem.
Stary guwerner udobruchał się i zaczął na nowo.
— Nie dziwię, się pańskiej opozycyi. Dla ludzi, od niepamiętnych czasów, niebo wydawało się przybytkiem spokoju i szczęścia.
Tam widzimy niewzruszony porządek, stamtąd nigdy nie doleciało
nas echo skargi, tam na pozór kwitnie wiekuiste życie. Istotnie, czem są planety?
Mieszkaniami, jak nasza ziemia, gdzie widać atmosferę, obłoki, wody, lądy, a nawet pory roku — jak u nas. Czem są gwiazdy?
Słońcami, z których każde rozlewa ciepło, blask, może nawet radość?...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 Nastepna>>