Ponieważ zaś było dosyć wcześnie, wyszedł więc do miasta.
Błądząc machinalnie po ulicach, dostrzegł na jednej z nich sklep szewcki z wystawą, a na niej, między obfitą kolekcją różno-kolorowego obuwia — mały, czarny, węgierski butik.
Postał tu chwilę i znowu począł błądzić. Na twarz wystąpiły mu ciemne rumieńce, a umysł opanowały pomieszane marzenia.
I widział się w Warszawie w ciasnej izdebce na poddaszu.
Pokój był zimny a on zrozpaczony i głodny.
Naglą uchyliły się drzwi i stanął w nich jakiś człowiek nizki, pękaty i uśmiechnięty z czapką w ręku.
Był to sąsiad jego z poddasza, ubogi rękawicznik.
— Co pan każe? — spytał go Władysław.
— Ja nie każę, ja prosić przyszedłem — odparł gość.
— Panie!
— mówił dalej — co tu między nami w bawełnę owijać. Niech mi pan zrobi jednę łaskę...
— Jaką, panie?
— Niech pan pozwoli u siebie w piecu zapalić i obiad sobie przysyłać!
— Ależ....
— Już wiem co pan powie — przerwał rękawicznik — ale to się na nic nie zda.
Pan jesteś młody, uczony, możesz jeszcze mieć stanowisko na świecie i jeżeli nie mnie to dzieciom moim oddasz te obiady z procentem... No, panie!... bo nie odejdę stąd.
I z temi słowy zacny człowiek wyciągnął do Wilskiego rękę. Biedacy uściskali się i nastąpiła zgoda.
W tej chwili między tym obrazem z przeszłości, a bogaczem teraźniejszości, stanęło widmo czarnego, węgierskiego bucika. Władysław ocknął się i poszedł do bankierowej.
Zastał ją w salonie z bukietem róż. Uśmiechnęła się i podając mu rękę, rzekła tonem łagodnej wymówki:
— Nie powinnam się witać z panem!
— Tłumaczą mnie zajęcia — odparł Wilski.
— Ale wytłumaczą pana wtedy dopiero, jeżeli dzisiejszy wieczór mnie poświęcisz.
Bywam niekiedy dziwnie zmęczena, a gdybym wówczas me zobaczyła twarzy sympatycznej i nie usłyszała głosu...
... Czy ja wiem cobym zrobiła?!...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 Nastepna>>