Lecz nagle obudził się ów młody duch z całym zasobem wspomnień i pragnień. Było mu źle w Lyonie, źle w Paryżu, źle w teatrze, źle w pociągu.
W dzień przeszkadzał myśleć, a w nocy — zdawało się pułkownikowi, że ktoś rzuca nim po łóżku, wygania go z pokoju, że w nim szlocha i krzyczy rozdzierającym głosem:
—
Odwieź ranie tam, do moich!..
Starzec opuścił Paryż, z wieloma osobami nie pożegnawszy się nawet i dniem i nocą jechał do kraju.
Wyprostowana figura i charakterystyczne ruchy zwróciły uwagę niemców, którzy przypatrując się śniadej, suchej twarzy, jego podciętym białym wąsom i białej muszce na brodzie,
odgadywali, że to musi być jakiś jenerał a bodaj czy nie marszałek francuski.
— Pewnie, jedzie z misya do Petersburga!... szeptali niemcy.
A że starzec wciąż wyglądał oknem, domyślali się, że bada niemieckie koleje i — wróżyli wojnę na obu frontach.
Do granicy pociąg przyjechał nad ranem.
Formalności paszportowe zabrały kilka godzin czasu. Jedni pasażerowie jedli, inni drzemali. Pułkownik nie mógł ani jeść, ani spać; wyszedł na spacer za stacye.
Szedł wzdłuż toru drogi żelaznej, może wiorstę a może i dalej. Zaczęło świtać.
Na wschodzie ukazał się jasny pasek, który stopniowo wzrastał, aż całe niebo przybrało barwę zielonego szkła, poplamionego szaremi, białemi i bladoróżowemi obłokami.
Po dusznej atmosferze bufetu, chłodny wiatr orzeźwił starca, ale — nie uspokoił go.
Pułkownikowi zdawało się, że gdy raz stanie na otwartem polu, na swojem polu, w jego piersi nie wytrzyma tęsknota; wyrwie się i gdzieś odleci, jak gołąb wypuszczony z klatki.
Lecz stało się inaczej: zamiast ukojenia, uczuł zdziwienie. Horyzont, niegdyś taki szeroki, wydał mu się ciasnym. Lasów nie widać, tylko tu i owdzie sterczą dymiące kominy fabryki.
Nie widać ani chat, ani ogrodów przy nich, tylko posępne, ceglane domy na śnieżnych wydmach.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 Nastepna>>